wtorek, 2 kwietnia 2013

Od Tangosa do Rumbasa, czyli polska podróż po stylach flamenco

Czytam polskie blogi, teksty o flamenco i trafiam na powalające opisy i definicje.
Alegrias to taniec, który..., bulerias jest zbudowana..., compas w tańcu tangos..., innym palos jest...
A przecież liczba mnoga, to liczba mnoga. W czym problem?
Ten/to tangos?! Ta bulerias?! Ta alegrias (lub, o zgrozo, to/ten alegrias)?! Ten/to palos?
TO TANGO, TA ALEGRIA, TA BULERIA, TO PALO!

No i gdzie konsekwencja? Zachowywanie pisowni, czy formy jest kwestią, w wypadku pisania o flamenco w Polsce, dość indywidualną, ale jeśli już ktoś zdecyduje się na którąś, to niech będzie w tym konsekwentny.
Przykład z pewnego bloga:  Alegrias ukształtowało się z połączenia Soleá i aragońskiej Jota.
(Autor bloga uważa, że alegrias to rodzaj męski. No tak, alegrias jak szałas, hałas, zawijas, obertas - facet. Ale w takim razie dlaczego ten alegrias się ukształtowało?).
No i jak w końcu z tą pisownią? Skoro soleá (po co duża litera?), to dlaczego nie alegría? A skoro aragońskiej, to przecież chyba joty! Jeśli to obawa przed tłumaczeniem, to dlaczego nie pozostawiono jota aragonesa?

Nie atakuję tutaj jednego tekstu, czy konkretnej osoby. Po prostu takie podejście do terminologii jest nagminne, a dotyczy osób uważających się za pasjonatów flamenco.

Co mamy dalej, (...) Tientos – czyli taniec żałoby. Jest to bardzo spowolniona wersja Tangosa. TANGOSA! To już chyba żart. Bo poważnie to na pewno nie brzmi. Jeśli już to - spowolniona wersja tanga. I tyle.

Zaliczenie sevillany do flamenco zdarza się tez dośc często. Nie każdy musi wiedzieć, że folklor andaluzyjski, to nie to samo co flamenco, ale jeśli już ktoś zabiera się za pisanie no ten temat, to takich klasycznych wpadek powinien jednak unikać.

Analizując dalej wspomniany tekst - dość niepojęty tok rozumowania się tu jawi -  zasada zastosowana w wypadku alegrii, a wręcz (o zgrozo!) alegriasa, nie obejmuje sevillany - wyjątkowo mamy tutaj tę sevillanas.

A teraz mój "ulubiony" fragment. Czy wiesz, Drogi Czytelniku, które taneczne palo (we flamenco - styl, rodzaj) jest jednym z najlżejszych i najradośniejszych? RUMBAS! Przyznam, że jakby mnie ktoś zapytał, co to jest Rumbas, to bez zastanowienie powiedziałabym, że krewny Rumcajsa, tylko o wiele grubszy, rubaszny i strasznie tępy.
Autor bloga widać wyczuł, że tańczenie Rumbasa brzmi cokolwiek ociężale, więc nadał temu czemuś rodzaj żeński. Ot, taka babeczka z brodą i szklanicą kubańskiego rumu w łapie - rozkoszna Rumbas, żona Rumbasa ;)
Dla głodnych wiedzy - tak, chodzi o rumbę flamenco.

Dalej mamy typowe błędy: tarantosa, tanguillosa, saetasa, zamiast taranto, tanguillo, saety.
Naprawdę nie trzeba doskonałej znajomości hiszpańskiego czy teorii flamenco. Trochę wyobraźni i wysiłku w rozwijaniu pasji, o której chce się pisać.
Ale z drugiej strony...czuję się zmotywowana do wiekszego wysiłku nad tym blogiem :)


(Gwoli wyjaśnienia mojej "niekonsekwencji" w odmianach nazw - tango już dawno się przyjęło w języku polskim, z powodzeniem je deklinujemy. W nowych, mało znanych/używanych nazwach obcojęzycznych pozostaję przy nieodmienianiu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz