Czytam polskie blogi, teksty o flamenco i trafiam na powalające opisy i definicje.
Alegrias to taniec, który..., bulerias jest zbudowana..., compas w tańcu tangos..., innym palos jest...
A przecież liczba mnoga, to liczba mnoga. W czym problem?
Ten/to tangos?! Ta bulerias?! Ta alegrias (lub, o zgrozo, to/ten alegrias)?! Ten/to palos?
TO TANGO, TA ALEGRIA, TA BULERIA, TO PALO!
No
i gdzie konsekwencja? Zachowywanie pisowni, czy formy jest kwestią, w
wypadku pisania o flamenco w Polsce, dość indywidualną, ale jeśli już
ktoś zdecyduje się na którąś, to niech będzie w tym konsekwentny.
Przykład z pewnego bloga: Alegrias ukształtowało się z połączenia Soleá i aragońskiej Jota.
(Autor bloga uważa, że
alegrias to rodzaj męski. No tak, alegrias jak szałas, hałas, zawijas,
obertas - facet. Ale w takim razie dlaczego ten alegrias się ukształtowało?).
No i jak w końcu z tą pisownią? Skoro soleá (po co duża litera?), to dlaczego nie alegría? A skoro aragońskiej, to przecież chyba joty! Jeśli to obawa przed tłumaczeniem, to dlaczego nie pozostawiono jota aragonesa?
Nie
atakuję tutaj jednego tekstu, czy konkretnej osoby. Po prostu takie
podejście do terminologii jest nagminne, a dotyczy osób uważających się
za pasjonatów flamenco.
Co mamy dalej, (...) Tientos – czyli taniec żałoby. Jest to bardzo spowolniona wersja Tangosa. TANGOSA! To już chyba żart. Bo poważnie to na pewno nie brzmi. Jeśli już to - spowolniona wersja tanga. I tyle.
Zaliczenie
sevillany do flamenco zdarza się tez dośc często. Nie każdy musi
wiedzieć, że folklor andaluzyjski, to nie to samo co
flamenco, ale jeśli już ktoś zabiera się za pisanie no ten temat, to
takich klasycznych wpadek powinien jednak unikać.
Analizując
dalej wspomniany tekst - dość niepojęty tok rozumowania się tu jawi -
zasada zastosowana w wypadku alegrii, a wręcz (o zgrozo!) alegriasa, nie
obejmuje sevillany - wyjątkowo mamy tutaj tę sevillanas.
A teraz mój "ulubiony" fragment. Czy
wiesz, Drogi Czytelniku, które taneczne palo (we flamenco - styl,
rodzaj) jest jednym z najlżejszych i najradośniejszych? RUMBAS! Przyznam, że
jakby mnie ktoś zapytał, co to jest Rumbas, to bez zastanowienie
powiedziałabym, że krewny Rumcajsa, tylko o wiele grubszy, rubaszny i
strasznie tępy.
Autor bloga widać wyczuł, że tańczenie Rumbasa
brzmi cokolwiek ociężale, więc nadał temu czemuś rodzaj żeński. Ot, taka
babeczka z brodą i szklanicą kubańskiego rumu w łapie - rozkoszna
Rumbas, żona Rumbasa ;)
Dla głodnych wiedzy - tak, chodzi o rumbę flamenco.
Dalej mamy typowe błędy: tarantosa, tanguillosa, saetasa, zamiast taranto, tanguillo, saety.
Naprawdę
nie trzeba doskonałej znajomości hiszpańskiego czy teorii flamenco.
Trochę wyobraźni i wysiłku w rozwijaniu pasji, o której chce się pisać.
Ale z drugiej strony...czuję się zmotywowana do wiekszego wysiłku nad tym blogiem :)
(Gwoli wyjaśnienia mojej "niekonsekwencji" w odmianach nazw - tango już
dawno się przyjęło w języku polskim, z powodzeniem je deklinujemy. W nowych, mało znanych/używanych nazwach
obcojęzycznych pozostaję przy nieodmienianiu)